Podłączony do kroplówek masz dużo czasu do myślenia. Obciążasz, więc winą za swój stan kogo się da. Miałeś przecież nieszczęśliwe dzieciństwo, ojca alkoholika, byłeś gorzej traktowany od siostry, gdybyś miał inną żonę, dzieci Cię nigdy nie szanowały, no i ten pech do szefów. Przyjaciele ostatecznie okazali się fałszywi. Wiek: Jeszcze nie trzydziestka ;) Odp: Chce odpocząć od męża. Czuję się jak w klatce. A ja się dziewczynie nie dziwię, że czasem chce pobyć bez męża. Widzieć kogoś niemal 24 na dobę i 7 dni w tygodniu- można oszaleć. Trzeba też mieć swoje sprawy, babskie wieczory no i pracę. Martwię się również o męża. Jak on zniesie to że od niego chcę odejść, jak sobie poradzi Nie wiem jak mu o tym powiedziec:( Troszkę się rozpisałam, ale i tak nie wiem czy ujęłam chcę odejść pomimo.. - Netkobiety.pl Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Michał Słomka - tel. 784 425 405 lub mslomka.kancelaria@vp.pl, adw. Edyta Kwiecień - tel. 789 235 660 lub adwokat@edytakwiecien.pl. Rozwód z alkoholikiem to wyjątkowo trudne wyzwanie. Dowiedz się, jakie prawa Ci przysługują i jak się chronić. Profesjonalne wsparcie od Słomka & Kwiecień.. Taka osoba musi sama zdecydować, iż chce się leczyć, bo na przykład żona odejdzie czy straci pracę , dom. Musi się o tym dowiedzieć nie podczas ciągu pijackiego, ale wtedy gdy myśli- gdy jest trzeźwy.musi to do niego dotrzeć.Druga połowa nawet dla jego dobra powinna odejść, jeśli nie umie z nim żyć. – Boję się – oponowałam. – Tomek jest mściwy. Nawet nie chcę myśleć, co on może zrobić, gdybym zdecydowała się odejść. Poza tym, co powiedzą dziewczynki? One nie wiedzą, że się spotykamy Piotr, one potrzebują ojca . – Przecież ty im go nie zabierasz. Dogadacie się z Tomkiem. Agresywne zachowanie męża alkoholika – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Odejście od alkoholika – odpowiada Mgr Justyna Piątkowska Jak zdecydować się odejść od partnera? – odpowiada Lek. Paweł Baljon Otrzymane podziękowania: 5110. 2022/12/29 15:36. odpowiedział (a) w temacie Nie potrafię odejść…. ale to nie zaspokaja do końca moich potrzeb. Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: , aby dołączyć do konwersacji. , aby dołączyć do konwersacji. Otrzymane podziękowania: 16973. Taktyka dla żony narcyza. 1. W pierwszej kolejności należy udać się na konsultację prawną z dobrym prawnikiem do rozwodu, który rozwieje wszelkie wątpliwości. 2. Zbieraj dowody w sprawie, aby mieć na czym oprzeć twierdzenia przeciwko mężowi. 3. Podejmij współpracę z pełnomocnikiem i sztywno określ granice. 4. 4ezajj6. Problem polega na tym, że ona nie chce przerwać tej znajomości, a on jest takim typem człowieka, że ulega, bo mu zawsze kogoś szkoda (a ta kobieta ma męża alkoholika). Tylko zapomina o tym, że mnie rani najbardziej. Przez tą całą sytuację pokłóciliśmy się, w efekcie on wyniósł się z domu. Nadal jednak utrzymujemy kontakt, bo nie potrafimy się rozstać. Ja wiem, że chcę z nim być. Może pomyślicie, że jestem głupia, ale ja po prostu go kocham. Ta sytuacja jest chora i wiem o tym, ale nie mogę zapomnieć, jak było nam ze sobą dobrze. Nie wiem, jak mam obudzić w nim to, co kiedyś było między nami. Proszę o pomoc. Odpowiedź psychologa: Pani przeżywa konflikt – z jednej strony chce Pani zerwać z chłopakiem, ale też i waha się, czy to zrobić. Żeby podjąć sensowną decyzję, musi Pani jednak realnie patrzeć na sytuację. Tymczasem trochę się Pani oszukuje. Na przykład twierdzi Pani, że Kuba to taki typ człowieka, który jest czuły i szkoda mu innych i z tego powodu utrzymuje romans. Że to nie jego wina, bo „nie może wyrwać się sam z tego związku”. To są Pani iluzje na temat Kuby. To przecież on podejmuje decyzje, a nie ktoś za niego. Także nie Pani. Tymczasem Pani zastanawia się, jak wpłynąć na niego, aby „obudzić to, co kiedyś było”. Tak jakby to „obudzenie” sprawiło, że on będzie z Panią. Znowu nie od niego zależy, czy chce być z Panią, tylko od „obudzenia”. Na marginesie, w podobny sposób Pani spostrzega samą siebie – „nie potrafię zakończyć tego związku”. Ależ potrafi Pani, tylko z jakiegoś powodu nie chce tego zrobić. To jest trochę niepokojące – owo spostrzeganie świata w kategoriach „nie potrafię”, „to silniejsze ode mnie” itp. Jeśli żywi Pani taki obraz świata i siebie, automatycznie utrudnia sobie podejmowanie decyzji i kierowanie swoim życiem. Byłoby dla Pani korzystniej zrozumieć swój dylemat. Dlaczego chce Pani odejść od chłopaka, jest jasne. Dlaczego jednak chce Pani przy nim zostać – już jasne nie jest. Pani odpowiedź „bo go kocham” powinna być „rozebrana na części” – dlaczego go Pani kocha, jakie nadzieje z nim Pani wiąże, co się Pani w nim podoba i dlaczego. Gdy to stanie się jasne, będzie Pani łatwiej podjąć decyzję – czy od niego odejść, czy bardziej się starać i reanimować Wasz związek. Dr Marcin Florkowski: "Pracuję jako diagnosta i terapeuta, prowadzę wykłady z psychologii dla studentów, publikuję wiedzę psychologiczną w artykułach popularno-psychologicznych. Przeszedłem liczne kursy doskonalące wiedzę i własną wieloletnią terapię psychologiczną. Jestem żonaty i mam trójkę dzieci. Moją pasją są żagle, turystyka piesza, uwielbiam czytać książki i spotykać się z przyjaciółmi". Uzależniona żona od męża alkoholika może mu skutecznie utrudnić wyjście z nałogu lub skutecznie uwolnić męża z nałogu alkoholowego. Byłam uzależniona od męża alkoholika, uwalniając siebie , przy sposobności uwolniłam męża od tego uzależnienia w ten sam sposób jak od swojego raka płuc Wszystko jest w nas, mąż alkoholik to problem podwójnego uzależnienia Uwalniając się od raka płuc, po drodze wiele problemów mi się rozwiązało samoistnie, niektóre po uświadomieniu przyczyny – zniknęły, ale wiele pozostało. Niektóre dopiero uświadomiłam sobie, że istnieją i blokują drogę do szczęśliwszego lepszego życia. Takim moim problemem był alkoholizm mojego męża. Nie do wiary, ale jeszcze przed rakiem nie zauważyłam, że mąż jest uzależniony od większej ilości piwa. Wiedziałam, że dużo pije, trudno było nie zauważyć bo nie znał umiaru, tylko uznawałam, że mąż lubi piwo, a nie że jest alkoholikiem. Znajomi niejednokrotnie zwracali uwagę mi na nadmierne ilości spożywania alkoholu przez męża. Broniłam jego pijaństwo, usprawiedliwiałam, że lubi piwo, stać go to pije ile chce. Na tego typu uwagi obrażałam się tłumacząc sobie, że niektórzy mu zazdroszczą dlatego głupio docinają, a przecież pije za swoje i nikomu nic do tego. Zwyczajnie po ludzku wstydziłam się mieć męża alkoholika, dlatego ukrywałam na ile mogłam , usprawiedliwiałam i coraz bardziej pogrążałam jego i siebie. Między nami dochodziło do kłótni z powodu nadmiernego jego upijania się ale nie nadmiernego wypijania alkoholu. Uważałam, że mąż jak każdy mężczyzna ma prawo wypić te swoje przysłowiowe dwa piwka, a on jak każdy alkoholik wykorzystywał moją wyrozumiałość do upijania się i to zawsze przez dwa piwka. Moją chemię tak bardzo przeżywał, że wypijając na uśmierzenie nerwów dwa piwka ledwo trzymał się na nogach akcentując, że wypił tylko dwa piwa. Bezczelnie okłamywał mnie bez poczucia winy, bo przecież tak ładnie skutecznie usprawiedliwiałam jego picie, aż zaczął pić jako wielce pokrzywdzony przeze mnie , swoich pracodawców i innych. Z takim podejściem uważał, że ma powód do tego by już w ogóle nie trzeźwieć. Jak wytrzymywał w trzeźwości trzy dni to czuł się „bohaterem” , podkreślając do znudzenia ile wysiłku musi czynić dla dobra mojego i innych. Jako alkoholik miał przekonanie, że dzień bez wypicia skrzynki piwa, to dzień stracony. Ja jako żona alkoholika uważałam, że to w końcu jego a nie mój problem, dzielnie znosząc jego pijaństwo. Nie wiem jak sobie to tłumaczyłam, że jego jest problem, ale to mój wstyd , a nie jego. Więc upijał się na poczet mojego wstydu bez żadnej żenady, a ja jeszcze bardziej łagodziłam skutki jego pijaństwa. Coraz częściej zadawałam sobie pytanie, dlaczego muszę to znosić. Czyżbym zakochała się w nieodpowiednim człowieku? Uświadomiłam sobie, że osiem lat temu jako doświadczona, ułożona kobieta, wyszłam drugi raz za mąż za alkoholika zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. Upił się po ślubie podkreślając , że cały dzień w dniu ślubu zachował trzeźwość. W przeciwieństwie do mnie , bo chociaż nie piłam alkoholu nie mogłam mieć trzeźwy umysł, skoro nie zauważyłam, że jest uzależniony od alkoholu. Po ślubie upijając się , jeszcze domagał się pochwał, że w dzień ślubu pił alkohol z umiarem jako dowód miłości do mnie. Głupio się przyznać, że ja taki dowód miłości bezmyślnie przyjęłam, nie widząc w tym czerwonej lampki, że coś z jego piciem jest nie tak! Powiem szczerze, że zdecydowanie gorszy był oczekujący lęk przed wznową raka , niż lęk przed nadchodzącym pijanym mężem. Jednak te dwa lęki są bardzo do siebie porównywalne, bo przez obydwa życie staje się nie do zniesienia. Przed jednym i drugim lękiem czułam okropną bezsilność i gorzkie pytanie bez odpowiedzi dlaczego to wszystko muszę znosić? Muszę? Może nie muszę tego znosić? Przecież mam fajne narzędzie, dzięki któremu uwolniłam się od lęku przed wznową raka, a tym samym całkowicie od raka płuc. Dlaczego nie mogłabym uwolnić się od następnego trapiącego mnie lęku? Myśląc racjonalnie jest to takie proste – wystarczy odejść od męża alkoholika. Niestety to tylko pozornie proste, jak przychodzi do konkretów jest to bardziej skomplikowane. Przyszła mi na myśl gehenna rozwiedzionego nie jednego znanego mi małżeństwa z powodu nadużywania alkoholu męża. Owszem Sąd rozwód udzielił, ale ich wzajemne uzależnienie pozostało. Administracja Administrowanych Mieszkań rozwód uznała, ale rozwodu nie dała, separacja mieszkania pozostała fikcją. Alkoholicy mimo, że nie czynili awantur dość skutecznie umilali życie byłej współmałżonce żyjąc z nią pod jednym dachem. Dobrze znałam ich koszmarne życie , które właściwie niewiele zmieniło się od dni przed rozwodem. Nadal jest na ich głowie utrzymanie finansowe i porządkowe całe mieszkanie i nadal muszą znosić towarzystwo pijaka , a do tego często jego pijanych kolegów, interwencje policji do miłych nie należą przede wszystkim dla byłych żon, bo pijakowi wszystko już jedno. Jest to koszmarne życie tych osób przez które ja nie chciałabym przechodzić. Może jestem ciut w lepszej sytuacji, ale problem jest taki sam. Były alkoholik nadal pozostaje zmorą żony. Tych co tego problemu nie znają, podają proste nieskomplikowane rozwiązania, teoretycznie mądre trudno coś tym racjom zarzucić. Życie jest jednak bardziej skomplikowane i nie sposób wszystkiego przewidzieć i racjonalnie problem rozwiązać. To niemożliwe, że łatwiej było mi uwolnić się od raka niż od męża alkoholika. Podczas medytacji nad swoim związkiem dotarło do mnie, że ja też jestem uzależniona, tylko nie bezpośrednio ale za pośrednictwem męża alkoholika. Jak to się stało! Jak do tego doszło? Niebawem ciąg dalszy uzależnienia alkoholowego nastąpi. Irena „ Zatem co jest prawdziwą przyczyną uzależnienia? Zacznijmy od tego, co nią nie jest. Źródłem problemu nie jest z całą pewnością to, co sugerują metody konwencjonalne, czyli: – Nie jest to zły nawyk. – Nie jest to czynnik dziedziczny. – Nie jest to spowodowane degeneratywnym środowiskiem rodzinnym – Nie jest to słaba konstrukcja psychiczna uzależnionego. – Nie jest to brak silnej woli. „ – GARY CRAIG Witam!Moja rodzina od lat boryka się z problemem, jakim jest alkoholizm ojca. Ja jestem jego córką, ale podobnie jak moja młodsza siostra nie mieszkamy już z rodziną. Ona studiuje, a ja pracuję. Trzy dni temu zmarła nasza babcia. W tym momencie w domu została mama, ojciec i dwoje młodszego rodzeństwa (brat - 3 klasa gimnazjum i siostra - 1 klasa liceum). Założyłam ten wątek, ponieważ obawiam się o moją rodzinę, szczególnie o młodsze rodzeństwo. Mama prawie cały dzień pracuje, a dzieciaki po szkole wracają do domu, gdzie nigdy nie wiedzą, co zastaną. Ojciec jest już w takim stadium alkoholizmu, że powoli zaczyna mieć halucynacje, znęca się nad nami psychicznie i fizycznie. Ostatnio byłam świadkiem, jak zamierzył się na mojego brata z gorącym czajnikiem. Innym razem opowiadali mi, że trzymał mamę za włosy i bił po głowie. Sprawa jest tym cięższa, że on już jest nieświadomy tego, co robi. Nie pamiętam, jaki on jest na trzeźwo. Rodzina się go boi. Byłam z siostrą na policji z tym problemem. Powiedziano mi, że można założyć sprawę sądową. Myślałam o ubezwłasnowolnieniu (wziął kredyt, którego nie spłaca, kupił odkurzacz za wiele tysięcy, którego również nie spłaca, kradnie pieniądze własnym dzieciom i żonie, okradł nawet babcię, jak była już martwa)albo o leczeniu, czy więzieniu. Czy jest możliwość, żeby w tempie jak najszybszym odizolować go od rodziny? Tutaj zależy na czasie, a sprawy sądowe się ciągną, poza tym nie stać nas na nie. Bardzo proszę napisać ile by kosztowało przeprowadzenie sprawy tego godziny na izbie wytrzeźwień nie wystarczą. Najlepiej by było umieścić go gdzieś na jak najdłuższy czas. Czy polskie prawo uwzględnia podobne przypadki? Da się go gdzieś odizolować? Czy też mamy czekać, aż komuś naprawdę stanie się krzywda? Oczywiście, że odejść. Nie rozumiem kobiet, które tkwią w toksycznych związkach i to jeszcze ,,dla dobra dziecka". Przecież dziecko wyczuwa wszystko, relacje między rodzicami również. Poza tym na pewno nie mam mowy wówczas o szczęściu dziecka. Jak byłam nastolatką chodziłam z chłopakiem, który miał problem alkoholowy. Na początku bardzo się krył z tym, a potem podobało mi się to, wiadomo - imprezy, spotkania towarzyskie itp. Jednak, gdy zaczęłam myśleć o przyszłości, stwierdziłam, że tak nie może być. Wymusiłam na nim odwyk. Niestety, nic to nie pomogło. Ze swojej strony, zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby mu pomóc. Nie chciałam ciągle mu matkować i wyciągać z tarapatów. Zerwałam z nim. Kto wie, czy będąc w takim związku, sama nie stałabym się alkoholiczką. Jedna osoba, napisała tu, że zostałaby, gdy jej nie bił. Ale to też nie jest dobre rozwiązanie. Po pierwsze dlatego, że życie z takim człowiekiem, to ciągły lęk, o to np. czy nie zwolnią go z pracy, czy nic mu się nie stanie itd., itd. Po drugie same możemy się uzależnić. Po trzecie, dziecko cierpi. Widzi, że jego tata przychodzi pijany. To się może odbić na psychice dziecka.