Będzie pan zadowolony. W naszym Nissanie Primera z 2000 r. nie otwiera się maska, nie działa wspomaganie kierownicy i nie pracują wycieraczki. Auto odwiedzi dwa warsztaty - sprawdzimy, jak z takim zestawem usterek poradzą sobie reprezentanci starszego i młodszego pokolenia mechaników. Będzie pan zadowolony 5. Krzysztof Woroniecki poluzuje mocowanie silnika Diesla w Hondzie Civic z 2007 r. - w efekcie podczas jazdy słychać będzie stuki. Pod maską pojawi się też uszkodzony zbiorniczek płynu hydraulicznego, który zapowietrzy układ sprzęgła i spowoduje trudności przy wrzucaniu biegów. Streaming Będzie pan zadowolony: Krzysztof Woroniecki preparuje trzy proste usterki w hondzie civic. Świecąca się kontrolka hamulców, niesprawny mechanizm zmiany biegów oraz brak ładowania akumulatora to dla wprawnego fachowca trzy godziny pracy. Będzie pan zadowolony (1/12) - opis, recenzje, zdjęcia, zwiastuny i terminy emisji w TV. Silnik w audi a3 z 2005 r. pracuje nierówno i zbyt mocno się grzeje. Okazuje się, że różne warsztaty oczekują wygórowanej kwoty za naprawienie usterki. Będzie pan zadowolony 6. Mercedes ML z 2004 r. napędzany silnikiem o pojemności 3.7 litra z instalacją LPG ma problemy z odpalaniem i reagowaniem na pedał gazu. Przyczyniają się do tego usterki spreparowane przez Krzysztofa Woronieckiego: niedokręcony przewód masowy i odpięta linka gazu. Sprawdź Barbershop Wojciech Smoleń Będzie Pan Zadowolony w Kraków - opinie klientów, cennik usług i rezerwacje online 24/7 w jednym miejscu! Barbershop Wojciech Smoleń Będzie Pan Zadowolony - Kraków - Zarezerwuj Wizytę Online - Ceny, opinie, zdjęcia Tego typu pytanie pojawia się w myślach wielu Klientów wybierających oprawy, lecz duża część sprzedawców nie zna na nie odpowiedzi i ucieka z argumentacją w obszar ogólników, które dosadnie parodiuje kabaretowy już argument "Będzie Pan zadowolony". Izraelscy żołnierze podczas pogrzebu sierżant Yam Goldstein i jej ojca, Nadava, w Kibucu Shefayim w Izraelu, poniedziałek, 23 października 2023 r. Od teraz nazywamy władzę w Gazie Będzie pan zadowolony Nasz nowy dom odc. 281 (sezon 20) Reality show Ekipa programu pomaga Dominice, samotnej matce trójki dzieci, która jest właścicielką starego domu we wsi nieopodal Białej Podlaskiej. Kabaret Moralnego Niepokoju. February 7 ·. Follow. Będzie pan zadowolony. Most relevant. Jolanta Kleina. Uwielbiam Was, zawsze jak oglądam ten kabaret to śmiech gwarantowany. Super kabaret. 25w. Aysvg. Rozmowa z ADAMEM ŻAKIEM, piłkarzem II-ligowej Garbarni Kraków. Został on bohaterem spotkania 1. kolejki, z Motorem Lublin - strzelił dwa gole, a drużyna zdobyła punkt (2:2).Poprzedni sezon, 2021-2022, spędził pan w I-ligowej Odrze Opole. Jak to się stało, że latem trafił pan do Garbarni?Planowałem zmienić klub. Z uwagi na narodziny dziecka nie chciałem wyjeżdżać gdzieś daleko w Polskę. Jestem z Katowic, szukałem czegoś w pobliżu. Dowiedziałem się, że Garbarnia szuka napastnika, znam drużynę, grałem przeciwko niej, śledziłem jej wyniki w pierwszej i drugiej lidze. Długo się nie zastanawiałem, gdy pojawiła się oczywiście za wcześnie na daleko idące wnioski, ale wejście miał pan konkretne - dwa gole w pierwszym meczu sezonu z Motorem Lublin. Jakie ma odczucia po tym spotkaniu?Jestem bardzo zadowolony, otwarcie w takim stylu zawsze jest na plus. Nie ma co przesadzać z ocenami, bo to dopiero początek sezonu, ale dobry występ na pewno cieszy, to dodatkowy bodziec. Trochę udowodniłem też sobie, że brak bramek w Odrze Opole to był niekorzystny zbieg okoliczności, że potrafię strzelać jednym meczem w Garbarni przebił pan swój dorobek przez półtora sezonu spędzonego w I-ligowej Odrze, tam miał pan tylko jedną bramkę na pewno to było super grać w drużynie w pierwszej lidze, walczyliśmy w barażu o awans. Co do mojej gry tam - gdy przychodziłem (styczeń 2021 - przyp.), to był inny trener, Dietmar Brehmer, który znał mnie z czasów gry w Rozwoju Katowice, przymierzał mnie do występów na skrzydle. Wtedy też strzeliłem tę jedyną bramkę. Jednak już na początku nastąpiła zmiana szkoleniowca, potem nie grałem za dużo (z 21 meczów sezonu 2021-22 tylko 4 zaczął w „11” - przyp.). Nie mam tego nikomu za złe, była inny system, inna wizja trenera, przesunięty zostałem na pozycję przejściem do Odry, jesienią 2020 r. strzelił pan w trzecioligowej Polonii Bytom 19 bramek w 17 meczach. A późno długo prawie nic. Napastnik, jeśli nie zdobywa goli, to chyba złość w nim rośnie...Można tak powiedzieć, wiadomo, że rozlicza się nas ze strzelonych Garbarni Maciej Musiał jakoś skomentował pana udany występ przeciwko Motorowi?Pogratulował dobrego meczu, ale jakoś specjalnie indywidualnie nie oceniał. Skupiał się na grze całej drużyny. Tak jak mówiłem, po jednym meczu nie ma co poklepywać się po plecach, bo jeszcze nic nie osiągnąłem, to dopiero dwa gole. Fajnie, że się przełamałem, ale o dobrym wyniku będzie można mówić, jeśli będzie dwucyfrowy. To jest mój cel na w meczu z Motorem były podobne - po prostopadłych podaniach znalazł pan sobie miejsce w polu karnym. Często trafia pan w taki sposób? Jaka jest pana charakterystyka jako napastnika?Myślę, że tak się akurat złożyło. Napastnik musi strzelać, jak tylko może, nawet częściami ciała, których zazwyczaj się do tego nie używa (śmiech). Potrafię zdobywać bramki też głową, lewą nogą, choć prawa jest dominująca. Myślę, że umiem odnajdywać się dobrze w polu karnym, w Polonii Bytom z tych 19 goli chyba wszystkie były z „szesnastki”, nie było uderzeń z dystansu, czy jakichś pięknych indywidualnych akcji z rolę widzi pan dla siebie w drużynie Garbarni? Może lidera?Nie myślę nad tym, biorę to, co los przyniesienie. Jestem w nowej drużynie, nie będę wychodził przed szereg i mówił, że zamierzam być jej liderem. Na pewno chciałbym powalczyć z Garbarnią o to, czego nie udało się osiągnąć w poprzednim sezonie, czyli o miejsce w barażu o awans. Indywidualnie, jak mówiłem, też mam cel - dwucyfrowy dorobek pan realia pierwszej i drugiej ligi. Jak by pan ocenił na tym tle Garbarnię?To bardzo dobra drużyna. Widać, że nie boi się grać piłką, nie jest to „laga” do przodu - a przecież w drugiej lidze można spotkać zespoły, które mają taki styl. Jest tu nastawienie, żeby rozgrywać piłkę na własnej połowie, od „piątki”, co ma zalety, ale też niesie ryzyko straty. Najważniejsze, że w drużynie nie ma strachu przed taką gry, nie unika jej. Ja, jako napastnik, muszę się do tego dostosować. Garbarnia Kraków - kadra na sezon 2022-23. Zmiany w składzie... Najgorętsze siatkarki GALERIANajpiękniejsze pływaczki świata ZDJĘCIANajpiękniejsze lekkoatletki na świecie [FOTO]Najpiękniejsze tenisistki na świecie GALERIAZjawiskowe zawodniczki MMA [ZDJĘCIA]Najpiękniejsze piłkarki świata [ZDJĘCIA]Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera „Super Express”: - Jak przyjął pan to, że Karabach trafił na mistrza Polski? Marko Vesović: - Po losowaniu ucieszyłem się, że będę mógł wrócić do Polski. Jednak szczerze Lech to trudny rywal, więc nie wszyscy w klubie byli z tego powodu szczęśliwi. Mogliśmy przecież trafić na łatwiejszego przeciwnika. - Po sezonie w Lechu doszło do zmiany trenera. Zrezygnował Maciej Skorża, a zastąpił go John van den Brom. Jak odebrał pan tę roszadę? - I właśnie ta zmiana jest dla nas największą niewiadomą. Nie mamy informacji, jak będzie grał zespół pod rządami Holendra, jaki on przyjmie styl, na co się w ogóle nastawiać. Trzeba będzie reagować na boisku. Mamy dobry zespół, który radził sobie w różnych sytuacjach. - Pierwsze spotkanie będzie kluczowe dla losów tej rywalizacji? - Szanse oceniam po równo, ale jest jeszcze rewanż w Baku. Wiemy, że musimy być ostrożni w Poznaniu. Nie możemy działać na szybko. Chcemy grać nasz futbol. Zresztą trener Gurbanow cały czas nam powtarza, że ważna jest dyscyplina i gra zespołowa. U nas nie ma gwiazd, bo trener nie chce, żeby ktoś robił problemy. Lech ma nowego trenera, więc będzie zmotywowany, bo każdy z graczy będzie chciał się pokazać. Ale nam także nie brakuje motywacji. Co roku gramy w fazie grupowej europejskich pucharów. I to samo chcemy osiągnąć w tym sezonie. Jesteśmy gotowi na puchary i mam nadzieję, że to pokażemy w starciach z Lechem. - Jak w ogóle ocenia pan Lecha? - Oglądałem mecze ekstraklasy, śledziłem wyścig Lecha o tytuł z Rakowem i Pogonią. Trener Skorża zbudował mocny zespół, dobrze go poukładał. Jest tam dobry balans. Wszyscy w nim atakują, ale i wszyscy bronią. Groźny jest Mikael Ishak w ataku, to skuteczny napastnik, wiem co potrafi. Do tego Joao Amaral, który strzela i asystuje. Ten duet robił różnicę. Ale są też inni, jak Adriel Ba Loua. Kolejne zamieszanie wokół reprezentanta Polski. Żurkowski wzbudził zainteresowanie kolejnego klubu! - Pierwszą bramkę w ekstraklasie zdobył pan w meczu z Lechem. Teraz powtórzy to pan w pucharach? - Byłoby pięknie, nie mam nic przeciwko temu, ale tak do tego nie podchodzę. Wtedy to był mój pierwszy mecz w Polsce przeciwko Lechowi. Wygraliśmy 2:1. - Karabach od lat regularnie gra w fazie grupowej różnych pucharów. Brak awansu to byłaby katastrofa dla klubu? - Nie wiem, jak w klubie zareagowaliby na taki scenariusz. Na pewno byliby smutni, bo w końcu co roku klub w tych pucharach występuje. Jestem optymistą, bo jak mówiłem mamy dobry zespół, który jest gotowy do walki w Europie. Tak jak wspomniałem: celem Karabachu jest co roku kwalifikować się do fazy grupowej. - Jak wspomina pan wasz start w poprzednim sezonie w Lidze Konferencji? - W grupie byliśmy na drugim miejscu, doszliśmy do fazy pucharowej, gdzie wyeliminowała nas Marsylia. Jednak wynik nie oddaje naszej gry, bo mieliśmy swoje okazje. Karabachowi kibicuje cały Azerbejdżan. Byłem tym zaskoczony, bo w Polsce, czy Serbii nie spotkałem się z taką sytuacją. Dla mnie to coś nowego. - Jest pan zadowolony z pierwszego sezonu w Azerbejdżanie? - Tak, wygraliśmy ligę, zdobyliśmy puchar, teraz chcemy znów pokazać się w Europie. Jestem zadowolony, bo po kontuzji nie ma śladu, ze zdrowiem wszystko w porządku. Grałem regularnie w klubie, w reprezentacji. To było dla mnie najważniejsze. Mieszkam w Baku, jest pięknie, nie mam prawa narzekać. Wszystko jest na najwyższym poziomie. Niemcy będą musieli wydać wielkie miliony na Polaka? Padły konkretne kwoty. Szymański bliski przeprowadzki Sonda Czy Lech Poznań awansuje do fazy grupowej Ligi Mistrzów? Tak Nie Trudno powiedzieć Autor: Media-Team Jarosław Okulicz-Kozaryn, publikacja: 2014-08-14 Popularne można powiedzieć powiedzenie „Będzie Pan zadowolony” Ciągle jeszcze występuje w śród dostawców. W branży IT jest to dość powszechne zwłaszcza, jeżeli przyjrzymy się młodym wykonawcom. Bardzo często nie zwracają oni uwagi na wymagania, jakie są przedstawiane przez klienta/zamawiającego. Chęć „złapania” zlecenia jest tak silna, że zapomina się o podstawowych zasadach związanych ze zbieraniem wymagań. Już podczas pierwszego kontaktu można zorientować się, z jakiego rodzaju dostawcą mamy do czynienia. Podobnie sprawa wygląda od strony zamawiającego. Wysyłane zapotrzebowania są niekompletne i bardzo często zawierają kluczowe braki, jeżeli chodzi o sposób wykonania zlecenia. Typowy schemat może wyglądać przykładowo tak: Zlecenie: „Zlecę wykonanie pracy ………., termin jak najszybciej, proszę o ofertę i wycenę” Już na pierwszy rzut oka można zauważyć, że zlecenie posiada bardzo duże ryzyko niepowodzenia. Wysłanie oferty a co gorsze wycena jest w tym momencie, można powiedzieć samobójstwem na rynku dostawców IT. Jeżeli założymy, że zlecenie dotyczy wykonania strony www z pięcioma podstronami. Najczęściej popełnionym błędem będzie odpowiedź na ofertę w stylu: „Bardzo chętnie zajmę się wykonaniem strony, cena xxxPLN za podstronę” Jeżeli dostawca będzie miał szczęście to uda mu się na tym zarobić. Jeżeli jednak nie to może okazać się, że taką „prostą stronę” będzie robił przez najbliższe pół roku, nie skończy „najszybciej”, popsuje sobie opinię, a co najważniejsze straci pieniądze. Z punktu widzenia zleceniodawcy, tego typu ogłoszenie może skutkować tym, że odpowiedzi na jego zapotrzebowanie będą takie, jak opisane powyżej. To również jest ryzyko tego że, narazi się na dodatkowe koszty związane z koniecznością doprecyzowania zlecenia, opóźnień związanych z wdrożeniem, niezrozumienia przez dostawcę, co wiąże się z dostarczeniem nie tego „co zamawiający miał na myśli” z jednoczesnym otrzymaniem faktury i wymagalności zapłaty za coś co nie spełnia oczekiwań. Pojawia się w tym momencie pytanie, jak uniknąć tego typu problemów. Warto jest jak najdokładniej określić wymagania zarówno po stronie zamawiającego jak i dostawcy. Jeżeli na ogłoszenie podane w przykładzie otrzymujemy odpowiedź z wyceną, to powinniśmy ocenić ryzyko związane z zawarciem takiego kontraktu. Ktoś odpowiedział i wycenił rzecz, której nie widział i nie wie, jaki jest zakres prac, co może świadczyć małym doświadczeniu w pracy z klientem. Czytając takie ogłoszenie, jako dostawca, też należy się zastanowić i ocenić ryzyko związane z zamawiającym, czy na pewno wie czego chce i czy w sposób ciągły nie będzie zmieniał wymagań dotyczących zamówienia; Poświęcić czas na spotkanie przed złożeniem oferty i dokładnie doprecyzować i spisać wymagania; Podzielić duże zadania na możliwie jak najmniejsze tak aby możliwie jak najdokładniej określić czas potrzebny na realizację zlecenia; Stworzyć razem z klientem zespół, w którym zamawiający również ma swoją rolę i swoją odpowiedzialność; Informować o każdych zmianach, opóźnieniach i dodatkowych wymaganiach, zarówno po stronie zamawiającego jak i dostawcy. Utworzenie z klientem zespołu, dialog i jasne wymagania to zysk zarówno dla zamawiającego jak i dla wykonującego zlecenie. Ważnym pytaniem jest też pytanie „co dalej”. Składając ofertę powinniśmy się zastanowić czy jesteśmy w stanie wspierać klienta w kolejnych latach, od razu poinformować o kosztach z tym związanych. Jeże taka informacja nie wychodzi od dostawcy, dobrze jest, aby zamawiający zadał takie pytanie. Wykonanie zlecenia to jedno a jego obsługa po wdrożeniu to drugie. Warto pamiętać, że przeróbka istniejącego rozwiązania może kosztować więcej niż wdrożenie nowego. Brak zaplanowanych działań, brak jasno określonych wymagań i brak współpracy pomiędzy dostawcą i odbiorcą to bardzo pewna droga do dodatkowych i nieprzewidzianych kosztów. Opracowano: Jarosław Okulicz Przypomnijmy, że nie tak dawno władza postawiła dopłacać (nie wszystkim) odbiorcom indywidualnym do tony węgla komunalnego po tysiącu. Można było kupić tani węgiel, po tysiącu za tonę, wyłącznie przez sklep internetowy Polskiej Grupy Górniczej. Jak się miało szczęście. Bo popyt zdecydowanie przewyższał podaż. Rząd skorygował pomoc. I teraz wypłaci użytkownikom węgla, bez względu na ich dochody, po trzy tysiące. Nie wiadomo, jak długo w PGG będzie można kupić „czarne złoto”, a bez poezji – węgiel gruby po cenie odstającej od rynkowej. W marcu rozmawialiśmy o skutkach embarga (wówczas planowanego) na rosyjski węgiel z dr. JERZYM MARKOWSKIM (70 l.), b. ministrem gospodarki w rządzie SLD-PSL. Ten szanowany ekspert (bo nie tylko polityk, ale i górnik z praktyki i wykształcenia) powiedział wówczas: „Wprowadzając embargo na rosyjski węgiel nie zrobimy krzywdy Rosji, ona tego nie odczuje. Zrobimy tylko sobie kłopot i będziemy mieli czystsze sumienie, że Rosja nie sprzeda u nas węgla, z którego finansuje zbrojenia i wojny”. Kłopot widać, że z dnia na dzień staje się coraz bardziej staje się poważny. Super Express: – Jest pan zadowolony z pomocy rządu dla indywidualnych odbiorców węgla? To dobre rozwiązanie? Jerzy Markowski: – Gdybym był nabywcą węgla, to byłym zadowolony, bo dostanę 3000 zł. Problem w tym, że – przynajmniej na razie – nie ma co kupić. To, że mamy pieniądze na węgiel nie oznacza, że mamy węgiel. Nam brakuje węgla, a nie pieniędzy na węgiel, z grubsza to ujmując. – Teraz, obecnie, aktualnie brakuje, ale władza uspokaja obywateli i informuje, że węgiel już płynie do Polski. – No to dobrze. Przepraszam za szczerość za to co zaraz panu powiem. Te 4,5 mln ton węgla, co płynie lub będzie płynąć do nas i ma dotrzeć najpóźniej do końca października, będzie kosztowało, 1,5 mld dolarów. Gdyby tyle samo można było kupić w Polsce, to trzeba byłoby wydać 250 mln dolarów. Zatem jak tu być zadowolonym, gdy kupujemy pięcio-, sześciokrotnie drożej. To po pierwsze. Po drugie – do nas nie przepłynie węgiel gruby, a taki najczęściej jest spalany w gospodarstwach domowych i małych ciepłowniach, ale prawdopodobnie rozdrobniony węgiel gruby lub miał energetyczny… Express Biedrzyckiej: Marcin Kierwiński: Morawiecki zaraz wpadnie na pomysł, by opodatkować mech i chrust – Władza informowała, że PGE Paliwa i Węglokoks mają sprowadzić tyle „węgla energetycznego o parametrach zbliżonych do parametrów jakościowych węgla wykorzystywanego przez gospodarstwa domowe”… – No właśnie. Te 3000 zł dotacji to sposób na to, by ludzie mogli nieco taniej kupić węgiel na zimę. Nikt do końca nie wie, zakładając, że węgla będzie pod dostatkiem, w jakiej on będzie cenie. Nikt tego dziś nie wie. Boję się, że przy obecnym deficycie, to za tonę będzie płaciło się nawet 4000 zł. Co najmniej! – Rząd ma przeznaczyć na te dotacje ponad 11 mld zł. Gdyby tyle pieniędzy trafiło do spółek górniczych, to ich prezesi skakaliby z radości, do niebios… – Po co? Dziś spółki węglowe mają zyski. Nawet gdyby dostali dodatkowe pieniądze to nie są w stanie szybko przygotować nowego wydobycia. To nie jest tak, że pieniądz rozwiązuje wszystkie problemy w górnictwie. Na to trzeba lat. Kopalnię buduje się 15 lat, szyb głębi się 5 lat. Inwestycje w branży są czasochłonne. Polskie kopalnie kończą żywot na skutek zaniechania inwestycji. – To nie widzi pan już szans na odroczenie tego, co określa się restrukturyzacją branży… – Jak tam restrukturyzacja! To jest najzwyczajniej likwidacja polskiego górnictwa węglowego. To jest zastępowanie śląskiego węgla rosyjskim, który się skończył i zamiast którego teraz będziemy najpierw węgiel za morza słabej jakości, a potem śmieci. Z całym dramatem ekologicznym i politycznym wypływającym z tego faktu. – Opozycja zarzuca obecnej władzy, że doprowadziła do tego, że choć w Polsce węgla jest dość, pod ziemią, to na rynku go brakuje... – Opozycja może również sama sobie to zarzucać. Likwidacja kopalń nie zaczęła się za rządów PiS, lecz znacznie wcześniej. W Polsce zlikwidowano 50 kopalń i nie zrobiono tego w ciągu pięciu lat! PiS zlikwidowało kopalnie „Makoszowy”, „Krupiński”… Gdyby one dziś istniały, to na polskim rynku byłoby o 4 mln ton węgla więcej. Po polskiej cenie, a nie wielokrotnie większej importowej. Niestety, poprzednicy PiS robili to co samo. Tak więc niech oni się wzajemnie nie oskarżają winą za likwidację kopalń, bo wszyscy są winni! – Tłumaczą się, że to wskutek unijnej polityki dekarbonizacyjnej… – Problem w tym, że przyjmując taką doktrynę nie tworzyli alternatywy energetycznej. – Nie uważa pan, że tymi trzema tysiącami powinny iść jakieś wskazania, jak choćby oszczędzać energię? Może woda w kranach nie musi być gorąca? – Nie, to są iluzje, które mogą tylko ludzi irytować. Mamy mieć program zwiększenia wydobycia węgla w Polsce. I to metodami szybkimi i bezinwestycyjnymi, bo sprawa jest pilna. Jestem dziś w stanie przedstawić program zwiększenia wydobycia o 50 procent. Tylko nie ma z kim o tym rozmawiać. – Pewnie nie ze mną będzie pan o tym rozmawiał, a nie może pan wysłać rozpiski tego planu premierowi Morawieckiemu? – Panie redaktorze, a kto tam będzie słuchał byłego ministra gospodarki i to jeszcze w rządzie SLD! Mówię o tym w każdej telewizji i żądnej reakcji. – Smutno panu? W domu grzeje pan węglem? – Nie. Gazem, gazem, proszę pana, ale… ale nie mam się z czego cieszyć. Sonda Czy obawiasz się dalszego wzrostu cen węgla?